www.wroclaw.pl

Ale czy w ogóle ja mogę was wpuścić? Dzień pracy ekopatrolu Straży Miejskiej Wrocławia

Lakierowane drewno, elementy z rozbiórek budowlanych, stare ubrania, plastikowe odpady, miał węglowy – to dla ekopatrolu Straży Miejskiej Wrocławia codzienne znaleziska. Do nich należy sprawdzenie, co jest spalane w piecach i czy jest to zgodne z uchwałą antysmogową.

Towarzyszyliśmy z kamerą WrocławTV strażnik Katarzynie Warchoł i mł. Strażnikowi Krzysztofowi Walczakowi w ich codziennych obowiązkach. To funkcjonariusze z oddziału ochrony środowiska Straży Miejskiej Wrocławia. Podczas ekopatrolu codziennie wykrywają nowe przypadki palenia materiałami niedozwolonymi.

Od rozpoczęcia okresu grzewczego w październiku ub.r. przeprowadzili ponad 3500 kontroli w całym Wrocławiu.

Godz. 10.00

Ekopatrol dostał od Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska skargę mieszkańców jednej z ulic w zachodniej części miasta. Uważają, że sąsiad pali odpadami. Wsiadamy do nieoznakowanego radiowozu i ruszamy spod dziedziby ekopatrolu przy ul. Hubskiej 8-16. Z doświadczeń strażników wynika, że niemal wszystkie takie zgłoszenia są uzasadnione i kończą się wystawieniem mandatu.

– Jeśli mamy podejrzenie, że ktoś spala odpady, to najczęściej znajdujemy przy piecu meble lub lakierowane drewno. Jeśli jednak materiały zostały już spalone, wtedy możemy pobrać próbkę popiołu i wysłać ją do laboratorium Politechniki Wrocławskiej. Naukowcy są w stanie wykazać dokładnie, jaki materiał był spalany – tłumaczy strażniczka.

Godz. 10.40

Dojeżdżamy do miejsca ze zgłoszenia WIOŚ. Dzwonimy do bramki, drzwi otwiera starsza kobieta. Katarzyna Warchoł przedstawia się i wyjaśnia cel wizyty. Zdziwiona seniorka: – Ale ja sama jestem w domu, nie wiem, czy mogę was wpuścić…. Strażniczka spokojnie wyjaśnia, że jest to obowiązek, a utrudnianie kontroli to przestępstwo. Do rozmowy włącza się Krzysztof Walczak. – To jest moja legitymacja służbowa, nie jesteśmy przebierańcami – mówi stanowczo. I przypomina, że w celu potwierdzenia tożsamości funkcjonariuszy straży miejskiej zawsze można zadzwonić na numer 986. Wynik kontroli jest negatywny. – Pani pali w piecu czystym drewnem i węglem dobrej jakości – stwierdza Walczak.

Godz. 12.30

Dojeżdżamy na miejsce kolejnej kontroli. Po wejściu na posesję widać duży stos desek, kawałków mebli i europalet. – To materiał, którego nie powinno się spalać w piecu. Ale nie możemy się tym sugerować. Musimy sprawdzić – mówi Katarzyna Warchoł. Drzwi otwiera nam kobieta. Krzysztof Walczak przedstawia się, wyjaśnia cel wizyty i pyta o rodzaj ogrzewania. Kobieta odpowiada, że jest to piec, w którym pali się węglem i drewnem. Kiedy strażnik informuje kobietę, że chciałby przeprowadzić kontrolę, słyszy: –Ja tu tylko przychodzę zająć się wnuczką, kiedy córka pracuje. Proszę przyjechać, kiedy będzie zięć, to on pali w piecu – zachęca. Strażnicy sporządzają notatkę. Wrócą tu innego dnia. – Palenie w piecach europaletami jest zabronione, bo podczas ich spalania do atmosfery uwalniają się trujące substancje – wyjaśnia Krzysztof Walczak. Za spalanie takich materiałów grozi mandat do 500 zł.

– Interwencje są różne. Bywają nerwowe rozmowy – najczęściej wtedy, kiedy ktoś ma coś do ukrycia. To da się od razu wyczuć, jak wchodzimy na teren nieruchomości, takie osoby zachowują się nerwowo i stosują zaczepki słowne. My jednak na nie nie reagujemy i robimy swoje – opowiada Katarzyna Warchoł. Zastrzega, że od czasu do czasu zdarzają się też miłe wizyty, gdzie mieszkańcy z uśmiechem na twarzy zapraszają strażników do swojej domowej kotłowni.

Godz. 14.40

W drodze na kolejne zgłoszenie zauważamy, że z komina mijanego przez nas domu wydobywa się ciemny dym. Strażnicy postanawiają przeprowadzić kontrolę. Parkujemy na podjeździe. W powietrzu unosi się nieprzyjemny, zaczyna się od pytania o to, jaki mieszkanka ma piec i czym w nim pali. Następnie schodzimy do piwnicy, aby to sprawdzić i sporządzić protokół. Strażnicy dokładnie oglądają piec. – Na tabliczce znamionowej nie ma informacji o klasie, wyprodukowano go w 2005 r., czyli jest on bezklasowy. Wewnątrz spalane jest czyste drewno – dyktuje do protokołu Walczak. Strażnicy na koniec inspekcji naklejają na piec naklejkę informującą, że można w nim palić tylko do 1 lipca 2024 r. To następstwo wprowadzenia w 2018 r. uchwały antysmogowej. Dodatkowo mieszkańcy otrzymują materiały informacyjne na temat akcji Zmień Piec, w ramach której mogą skorzystać z różnych dopłat, umożliwiających wymianę na ekologiczne źródło ogrzewania. Krzysztof Walczak wychodząc zagląda jeszcze do pomieszczenia, gdzie składowany jest opał.

– Część jest czystym drewnem, ale są tu też fragmenty europalet, którymi nie można palić. Niektóre elementy są klejone albo malowane – stwierdza Walczak. I wypisuje mandat na 200 zł.

– Z roku na rok obserwujemy coraz większe postępy, ludzie są bardziej świadomi, uczą się, że nie wolno spalać odpadów – podsumowuje strażniczka. – Najprzyjemniejsze są takie sytuacje, gdy ktoś palił materiałami niedozwolonymi, ale za pół roku, gdy znów idziemy na kontrolę, okazuje się, że ta osoba dostosowała się do wymogów i już nie spala odpadów. Ma węgiel dobrej jakości, czyste drewno. I to jest budujące, że nasze interwencje przynoszą pozytywny skutek. O podejrzanym dymie z komina można powiadomić telefonicznie.

Marlena Stremler

PAMIĘTAJ! Wniosek musi
być kompletny

Sprawdź do kiedy są przedłużone terminy składania wniosków

Masz pytania?
Zadzwoń!

pn.–pt.: 8.00–18.00

71 799 67 99